„Klątwa, odcinki z czasu beznadziei” to utrzymane w konwencji political fiction i horroru przedstawienie, pomyślane jako wielowątkowa opowieść, demontująca mechanizmy rządzące historią.
W odcinku pierwszym, zatytułowanym „Don’t mess with Jesus” w tajemniczych okolicznościach zginęli niemal wszyscy parlamentarzyści. Realna katastrofa przyczyniła się do wzmożenia chaosu, nieufności i niepewności, bohaterowie „Klątwy…” gorliwiej zaczęli wierzyć w znaki i przepowiednie. Do końca nie wiadomo, czy zaistniałą sytuację sprowokował – czy jedynie ją wykorzystał – powracający na ziemię Jezus Chrystus, który zaczął zaprowadzać nowy porządek w państwie pozbawionym władzy ustawodawczej.
W „Lekcji religii”, drugiej części serialu teatralnego, czas staje w miejscu a nawet się zapętla. Prawdziwe piekło dzieje się na wyciągnięcie ręki. Postaci starają się wrócić do starego porządku, rozpaczliwie wierzą, że wyznawane poglądy i rozwiązania są nieużyteczne w czasach ostatecznych. Klucz nie pasuje do drzwi. Ktoś chce wrócić do domu ale budzi się nad Wisłą. Ktoś idzie na spacer po parku a okazuje się, że wylądował na własnym pogrzebie. Ktoś rozumie że mylił się całe życie i teraz za tę pomyłkę musi zapłacić przewidzianą cenę.
Laickie poglądy traktowane jak religia nie przynoszą zbawienia. Los może się już tylko pogorszyć. Watykan tryumfuje. Miliony Europejczyków nawracają się. Ilu przekonań można się wyrzec za cenę spokoju? Z iloma przekonaniami można trwać wiedząc, że nie ma się racji? Diabeł schodzi na ziemię. Wielkimi krokami zbliża się „Sabat Dobrych Domów” – zagadkowe spotkanie, które ma zadecydować o przyszłości świata.
Twórcy wybrali formę serialu, uznając, że rozbudowana, podzielona na odcinki opowieść lepiej oddaje pulsującą i zmieniającą się codzienność, szczególnie w burzliwych, pod względem politycznym i społecznym, czasach.
Spektakl powstał w koprodukcji z Teatrem Imka
RECENZJE
Zaszumiało. Nie tylko w głowie, ale i na scenie. Te nagłe wejścia i wyjścia przez drzwi, pyskówki w pierwszej osobie a 'la "jakim to jestem świnią, ale mam swoje powody", osoby publiczne jako obiekty kabareciarskiego linczu czy covery szlagierów służące za przerywniki.(…) Spreparowana przez Demirskiego szopka na przemian bawi i przeraża. W czym już zasługa nadzorującej przebieg całości Strzępki. Pani reżyser, jak zawsze, czujnie segmentuje tekst i daje pole do popisów aktorom. Aktorom, którzy spisują się, co tu owijać w bawełnę, fenomenalnie. To dzięki nim karykaturalne postaci zyskują realną tożsamość. Zamiast pogardy, budzą jeśli nie zrozumienie, to na pewno współczucie.
Łukasz Badula, Kulturaonline
Zaczyna się jak rasowy serial polityczny, potem fikcja zdecydowanie bierze górę nad rzeczywistością. Ale duet Strzepka-Demirski nie rezygnuje z ulubionej przez siebie konwencji, gdzie otaczająca nas rzeczywistość przeobraża się w szalony, dziki i bezczelny kabaret. Nie ukrywam, że jestem fanką teatru Moniki Strzępki i Pawła Demirskiego i dobrze się czuję w absurdalnej atmosferze ich przedstawień. Teatru zbudowanego na kontrastach i przesadzie, teatru modelowo niepoprawnego politycznie, sięgającego po niskie gatunki, rokendrolowego, bezczelnie nadużywającego nadmiaru i nadekspresji. A do tego otwarcie moralizującego, czasem równie subtelnie jak ksiądz na wielkopostnym kazaniu. Z tym, że z nieco innej zazwyczaj, bardziej lewostronnej perspektywy.
Justyna Nowicka, Radio Kraków
Według mnie, sam pomysł połączenia serialu oraz spektaklu w jedno jest świetnym rozwiązaniem, a autorzy zasługują na gromkie oklaski. Powód? Pierwsza koncepcja ma to do siebie, że wciąga odbiorcę w życie bohaterów, zaciekawia, aż ten automatycznie czeka na następny odcinek aby zaspokoić swoją ciekawość, a druga stanowi sztukę wyższą, która posiada w sobie głębię, wartość, naukę. Sprawia to, że przeciętny widz może zarówno obcować z czymś patetycznym, ale na znanym mu gruncie. Chociaż widowisko trwało stosukowo długo – bo sto czterdzieści minut – to osobiście tego nie odczuwałam. Fantastyczna gra aktorska i intrygujący scenariusz to na prawdę obiecujące połączenie. A ja już nie mogę doczekać się kolejnego odcinka.
Emilia Nowak, Altermag
Wartki, dowcipny tekst i mistrzowskie wykonanie to jedne z największych atutów spektaklu. Autorzy wielokrotnie i bezpardonowo podsuwają nam parodystycznie wykrzywione twarze polskich polityków, więc całość zaczyna nieco przypominać show telewizyjne Twoja twarz brzmi znajomo.
Kaja Podleszańska, teatralia.com.pl
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa narodowego.